wtorek, 31 grudnia 2013

Świeta!

Oj wszystko tak szybko się dzieje, czasu brak ale w miedzy czasie powinno się tu coś znaleźć:) Oto są. Piękne gwiazdki świeczniki, które rozdane zostały moim kochanym ludziom! Mam nadzieję że smakowały:)


-->

piątek, 15 listopada 2013

W międzyczasie

... śpię po kilka godzin, chłop w domu chudnie, kot mnie nie poznaje. Ale zdarzają się chwile kiedy powstaje:

ten co zapomniał gdzie jego okulary:

 lub kartki na przykład:


i PADAM! Na twarz...
-->

poniedziałek, 14 października 2013

Małe przyjemności


W natłoku spraw i prac do załatwienia należy czasem znaleźć choć chwilę - tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności. I mi zdarza się właśnie taka chwila, z czego się bardzo cieszę! Tak, to też praca, ale robiona ze szczerym zapałem i poczuciem "odstresowania się".

Pierwsza chwila to - szafka na jajka - już druga - specjalnie na zamówienie!
Druga - na zamówienie - szafka na jaja :)

Druga chwila przyjemności to ravioli. Z nadzieniem orzechowo-dyniowym oraz mięsnym -  (pancetta* domowej roboty z pietruszką).



Trzecia to suszarka do makaronu! Tak! Zrobiłam sama! I jestem zadowolona. No, może nie tak bardzo, bo muszę to i owo poprawić w jej konstrukcji - ale przy pierwszej zawsze testuję - druga będzie lepsza. Nie jest robiona z mojego projektu, ale widziałam takie cuś na angielskich stronach. Na przykład Taką oto, kosztującą 15 Funtów - a konstrukcja sama w sobie bardzo fajna: gdy nie jest używana, można poskładać na płasko i zmieści się wszędzie:) I aktualnie czeka na test:) 
A tak w ogóle po co mi ona? Bo już od jakiegoś czasu - w zasadzie od kiedy dostałam cudowną maszynkę do makaronu - cudowna od cudownego ;) - robię domowy makaron. Od kilku miesięcy za każdym razem gdy jedliśmy makaron - był domowy. W czasie choroby siły brak - więc po długim czasie trzeba było kupić sklepowy. I co? Nie można porównywać - jednak smak - to smak! I prosty rachunek: świeży makaron gotuje się ok. 3 minut, suszony ale domowy - 6 minut a sklepowy? Minimum 12. I tak właśnie pojawiła się ta myśl: suszyć domowy makaron.



* - o niej innym razem.
-->

czwartek, 12 września 2013

Praca, praca, praca...

Oj cuż to się działo od mojego ostatniego wpisu! A ludzie się czasem pytają czemu "kotydoroboty":)
Sezon pakowania wszystkiego w słoiki uważam już prawie za zamknięty. A zaczęło się od galaretki agrestowej z kwiatem lipy, galaretki z płatków róży z kawałkami nektaryny, soku z aronii, cukru różanego, później papryka na 3 sposoby: w oleju, marynowana w occie i soli, sos do pizzy, pikle z zielonej fasolki, przecier pomidorowy, ajwar, baza do malidzano, sok z czarnego bzu, dżemy z mirabelek, pod koniec bakłażan w oleju z migdałami i powidła śliwkowe. Na sam koniec bazylia, pietruszka i estragon - zamrożone w oliwie. I to już znak, że nadchodzi zima, skoro ścinam wszystkie jednoroczne zioła i zachowuję na nadchodzący, zimny czas. Podsumowanie: przerobionych: 13 kg pomidorów, 7kg papryki, 3kg agrestu, 1 kg fasolki zielonej, 6 kg czarnego bzu, 5 kg aronii, 1 kg mirabelek,  7 kg bakłażana.
 Została jeszcze konfitura z jarzębiny i koniec. A i pancetta wisi i się suszy - jestem baaardzo ciekawa co z tego będzie:) Jak coś dobrego, suszę szynkę!:)

BTW. Wędzenie-przypiekanie papryki na dębowym drewnie i... efekt końcowy:)

A tu zioła! Z ogródka!!! :)
W między czasie każdą chwilę gdy na dworze świeci słońce i jest znośnie ciepło, wykorzystuję na odnawianie mebli. Fronty bifyja już gładziutkie, półka na filiżanki wstępnie nawet pomalowana!:)
a jeszcze niedawno wszystko wyglądało tak:


Nawet trwoga tego zdjęcia przedstawia stan mebla ;)
a jeszcze 2dni temu półka wyglądała tak:)
-->

czwartek, 18 lipca 2013

Nocne Palenie 2013

Dziś może nieco inaczej. W natłoku spraw czysto kulinarnych - robienie galaretek, syropów, konfitur - czyli wszystkiego, czego smak można zachować na zimowe dni nie mam za bardzo czasu na inne notki. Jak się ogarnę - pojawi się na blogu coś dobrego;) Ale! Dziś o czym innym. Dziś o wyjątkowej imprezie, która zbliża się wielkimi krokami i z mw (jak z resztą co roku) doczekać się nie możemy. To Nocne Palenie u Małej Ceramiki. To już za tydzień!!! :) Coroczna impreza organizowana przez bliską memu sercu, małą i niepozorną osóbkę. Można by rzec, takie małe święto ceramiki w wydaniu kameralnym. Świętując swoje urodziny w gronie przyjaciół i pozytywnych ludzi Marta świętuje również zamiłowanie do.. gilny i jej wytworów:) Będą i warsztaty dla dzieci i dorosłych, będzie Raku, piec butelkowy, wspólne ognisko, prawdopodobnie (po raz pierwszy) piec do chleba w którym upieczemy pyszny chlebek i wiele wiele innych. Zakupić będzie można też wiele pięknych, niepowtarzalnych rzeczy!:)

Podsumowując: jeśli chcesz zobaczyć "świat gliny," poznać kreatywnych i pozytywnych ludzi nie może cię zabraknąć... Bo kto nie był, niech rezerwuje czas i przyjeżdża zobaczyć coś wspaniałego! My też tam będziemy! I pomagać, i dobrze się bawić:) A co!

Zainteresowanych odsyłam na blog Marty: http://mala-ceramika.blogspot.com/ lub na wydarzenie na facebooku Nocne Palenie 2013.

środa, 3 lipca 2013

Spryciarz roku i ..dywan? Dywan...

Tydzień pełen wrażeń, o weekendzie już nie wspomnę.
Ponieważ zostałam spryciarzem roku i właśnie muszę się pochwalić!
A teraz należy się ogarnąć po pogodzie, kolejnych warsztatach, no i przyszła moja długo oczekiwana nagroda;)

to wszystko + skrzynka na narzędzia (która swoją drogą nie zmieściła się na łóżku;) - a "wystarczyło" zrobić szafkę na jajka, nakręcić filmik jak się ją robi, wysłać na konkurs spryciarzy:) i czekać:)
Od kilku dni robię mechaty dywan. Jednak z powodu braku starych koszulek, czeka na materiały. Jak tylko skończę, wrzucę do sekcji "jak to zrobić". A może Ty masz niepotrzebne koszulki i chciałbyś podarować?:)
Żeby wykorzystać ostały mus z papryki, do przegryzki ogniskowej upiekła się focaccia z cebulą i musem paprykowym
Z ostałych się po weekendzie półproduktów (kawałki suszonego makaronu z ravioli) ugotował się makaron miętowy z gotowanym indykiem, boczkiem papryką i trybulką (moje nowe, pyszne odkrycie).

piątek, 21 czerwca 2013

Artystyczna ekologia w świetlicy w Bibieli

  Dziś nawiedziła mnie MałaCeramika, by wspólnie ze mną poprowadzić warsztaty ekologiczne. W tym roku doszliśmy do wniosku, że najsprawiedliwiej będzie, gdy zajęcia w ramach zadania publicznego "Dzień Ziemi", zamiast w Miasteczku Śląskim, odbędą się w świetlicy w Bibieli. Dzięki wspaniałej współpracy z sołtysem tej maleńkiej miejscowości, Panem Andrzejem Musikiem, mogliśmy rozbudzić nieco monotonną rzeczywistość tamtejszych dzieciaków i dorosłych.
  A to, co robiliśmy:

Zajęcia tkackie 
prowadzone przez MałąCeramikę
Uczyliśmy się przede wszystkim wyplatać tkaniny z niepotrzebnych wełen, sznurków, pociętych t-shirtów, kawałków reklamówek i wplatać w to koraliki ze starej biżuterii. Czas gonił, dlatego powstały z tego bardzo ciekawe bransolety. Gdybyśmy mieli więcej czasu, zrobilibyśmy własny dywan!
i po raz kolejny kotydoroboty się w coś nowego wciągały ;)


Ciasteczkowe Lizaki
prowadzone przez kotydoroboty
 To udoskonalona bajaderka na patyku - czyli "cake pops". Z kawałków ciasta robiliśmy lizaki na patyku, które były kompletnym szaleństwem, jak widać na niektórych zdjęciach. Ładne, praktyczne... no i przede wszystkim pyszne!:) Jak widać, chyba zaraziliśmy pasją pieczenia:)


EkoNotatniki
prowadzone przez kotydoroboty
Ostatnimi zajęciami były notatniki, wykorzystujące kawałki tektury, strzępki papierów do pakowania, własnoręcznie zrobione pieczątki, kawałki tkanin, metalowe i plastikowe kapsle czy dziurkacze... do stworzenia autorskich notatników i albumów:) No i mały bałagan zawsze jest zaczątkiem do wielkiej twórczości!



Nie dość, że się dobrze bawiłyśmy w tej nieludzkiej temperaturze, to jeszcze mamy apetyt na więcej.
___________
zdjęcia: MałaCeramika&kotyDOroboty

-->

czwartek, 20 czerwca 2013

Kartonowe Miasto

 W ramach zadania publicznego "Dzień Ziemi" organizowałam między innymi warsztaty ekologiczno-plastyczne "Karonowe Miasto" w przedszkolach nr 1 i 3 w Miasteczku Śląskim i nr2 w Żyglinie, które odbyły się 7 czerwca. Ekspresja dziecka, jak widać na zdjęciach jest niezmierzona. A wystarczyło tak niewiele!:) i kartonowe miasto powstało by cieszyć oczy nie tylko przedszkolaków, ale i również dorosłych:)
No i wreszcie (na ostatnim zdjęciu) pokazane zostało też jak powinno się  pracować z małym dzieckiem!



Zagadka: znajdź prowadzących! :)

Warstwy, warstwy.. w dalszym ciągu... warstwy.

Po powrocie z Warszawy (o czym niebawem) nastała długo oczekiwana pogoda, by dalej odnawiać meble. W takim upale mało rzeczy się chce, poza tym środek do usuwania starych farb schnie szybciej niż zwykle i trzeba nieźle się namęczyć żeby zdążyć usunąć warstwy. Poza tym zawsze gdy uświadamiam sobie ile tam jest tych warstw, robi mi się słabo i po prostu się odechciewa.. Ale! Od kilku miesięcy, stopniowo, powoli usuwam te warstwy. I jedyne co mnie trzyma żebym dalej tak bardzo się męczyła jest efekt surowy. Na pierwszym zdjęciu to, co tak bardzo męczy, czyli ok.5 warstw farby plus dwie warstwy szpachli, która bardzo trudno daje się usuwać... A na drugim stan surowy czyli to, co zostaje po usunięciu pierwszego brzydactwa.


Gotowe, gładziutkie mam jedynie fronty bifyja, teraz przyszła pora na całą konstrukcję - łącznie z blatem wyglądającym:
pytanie do publiczności: ile warstw farby nałożonych jest na blacie?!
Tak. Ciekawostka: cały wtorek zleciał mi na wyciąganiu gwoździ z tyłu bifyja. Dorobiłam się nawet odcisków, mimo że miałam rękawiczki;) Ale! Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam, jaką ilość gwoździ przeróżnych rozmiarów i grubości wbił "stolarz" w płytę 80x180 cm... A gwoździ pół słoika (!!!) ... czyli tyle:


Jeszcze tylko zedrę całą farbę, wyszlifuję, pomaluję i kolejna bidula czeka:)


3mać kciuki... proszę?

-->

wtorek, 18 czerwca 2013

Szafka na jajka

______________________
Jeśli przerób jajek jest w naszym domu dość duży - co oznacza, że dana partia jajek zużyta zostaje w ciągu 2 tygodni, warto samemu zrobić szafkę na jajka, która będzie równocześnie oryginalną ozdobą w kuchni. Jest ona znakomitą alternatywą wytłoczek, a dzięki siatce umieszczonej w drzwiczkach jajka mają także odpowiednią wentylację. Szafka została tutaj celowo postarzona i wystylizowana na wiejską. Ale tylko od naszego gustu zależy jak, tak na prawdę, szafka będzie wyglądać.


Potrzebne materiały:

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Jak zrobić swoją pieczątkę?

Dzięki technikom grafiki warsztatowej można wykorzystać różne sposoby na urozmaicenie np. opakowań na świąteczne prezenty. Już na pierwszym roku studiów wiedziałam, że pokocham linoryt - i tak już w tej miłości zostałam. Propaguję linoryt gdzie mogę, bo wbrew pozorom, nawet najmniejszy kawałeczek linoleum można jakoś pożytecznie wykorzystać, i ten właśnie fakt wywołuje u mnie "falę" entuzjazmu. Pozostałości z matryc moich prac wykorzystuję do robienia pieczątek, które później odbijam na torebkach prezentowych.

...

    Najpierw, żeby nie zanudzać, opiszę jak zrobić pieczątkę z linoleum, później, dla ciekawych - postaram się przekazać całą moją wiedzę na temat linorytu. Jeśli kogoś przekona ta technika już na początku, polecam dalszą część lektury, która z pewnością pomoże stawiać pierwsze kroki początkującemu w tej dziedzinie.

czwartek, 6 czerwca 2013

Krowa

Odkopane zdjęcia z tablicy metodycznej na bodajże dydaktykę:)
Ta krowa to świetny pomysł na kreatywne wykorzystanie rolki po papierze toaletowym i na przykład podkładki pod piwo:) Może służyć jako niepozorna skarbonka, lub dla ucieszenia oka po prostu. Ta krowa na wszystko się zgadza, bo zawsze potakuje głową:)
łaciaty efekt końcowy ;)
Potrzebne: gruby acz miękki karton (tzw. piwoszka), klej, nożyczki, ołówek, marker, kredki, kawałek nici, taśma klejąca, rolka po papierze toaletowym, kawałek niepotrzebnej kartki, kawałek tekturki i 1 polski grosz;)
A jak to zrobić:

czwartek, 30 maja 2013

Przyjemności życia... i półka na wstążki

  W przerwach zmagań konkursowych i chwilowym wstrzymaniem prac renowacyjnych spowodowanych złą pogodą przydaje się jakaś przyjemność, która pobudza kubki smakowe do stanu nawet upojenia:) Ta właśnie przyjemność, która mnie doprowadza do stanu "ochów", "achów" i kulinarnej rozkoszy wręcz (co mi się bardzo rzadko zdarza) są tylko i wyłącznie kluski na parze z białym serem, musem truskawkowym i bitą śmietaną. I tylko jeden przepis jest idealny. Lepszego nie znalazłam i chyba nie znajdę. Wymuszony od babci, która dopiero niedawno mi go dała... Ale jest! Pyszności moje!:))

A tak przy okazji. MW zrobił dla mnie półkę na moje, skłębione wszędzie wstążki. Bardzo prosto wykonać, więc polecam zrobić:)

Zobacz film, jak ją zrobić: