sobota, 27 grudnia 2014

Cóż to był za rok!

Rok, który był chyba najbardziej przewrotnym rokiem w moim życiu.

Czas na podsumowanie.

* To rok fioletowych, czerwonych i bulwiastych ziemniaków. Fioletowych frytek i fioletowych klusek:)) A wszystko dzięki Agnieszce, która przysłała mi sadzeniaki paczką z Niemiec. To była NIESPODZIANKA!


* To też rok bardzo ciężkiej pracy, nerwów i łez, częstego uczucia bezsilności, częstego poczucia braku siły, wiary i funduszy, które na szczęście odchodzą powoli zmieniając się w kilka już lat oczekiwany happy end...


* To nowe działania - czyli moje cudowne "twórcze podróże w czasie i przestrzeni" czy współpraca z MOKiem w Miasteczu Śląskim, Muzeum w Gliwicach i Tarnogórskim Centrum Kultury, dzięki którym wiem, że kocham moją pracę!


Przyznaję - od 3-4 miesięcy każdą wolną chwilę (i złotówkę) przeznaczałam na pracę w naszym domu. Ale kończy się już ten rok pierwszą w życiu (wreszcie!), szaloną wigilią "w stylu piknik" (jak to stwierdził mw) tylko we dwoje, w prawie ukończonym domu, wśród pudeł i pudełek, z piękną "niby choinką" z gałązek jodły, przy dźwiękach kolęd z dezelowanego radia, niewyprasowanym obrusem, gorączką, nie do końca skręconym stołem i pięknym w swej prostocie wieńcem świątecznym ubranym w pierniki (które udało mi się jakimś cudem zrobić), orzechy i suszone gruszki, zawieszonym na drzwiach, który ma być dla wszystkich zapowiedzią, że jeszcze parę chwil... i będzie mi potrzebny samochód by dojeżdżać do pracy ;)

Ostatnie dni tego niezwykłego roku spędzimy z "JużRodziną" MałąCeramiką, gdzie w ciągu kilku dni nacieszymy się swoim towarzystwem, oblejemy te wszystkie smutki poprzedniego roku i przywitamy nowy, tchnący nadzieją Nowy Rok:)

-->

niedziela, 17 sierpnia 2014

Najlepszy na świecie jabłecznik z lodami

Tak! Najlepszy! Ciepły jeszcze, z chrupiącą bezą i dodatkiem lodów waniliowych - nie ma nic lepszego:)
Zrobiłam dziś 2 porcje - z racji podziękowania i wymiany za 80 1-litrowych słoików weka - mam nadzieję, że będzie smakować!:) Aktualnie szukam jeszcze tych 0,5 i 1,5 litrowych - więc ciacha zawsze mogę upiec - kto ma niech się zgłasza! :))
 

"Babciny jabłecznik"

Składniki:
ciasto:
2,5 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
200g masła
4 żółtka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka śmietany kwaśnej lub jogurtu greckiego

5 dużych, kwaskowatych jabłek
2łyżeczki mielonego cynamonu

beza:
4 białka
1 szklanka cukru

Z podanych składników zagnieść ciasto i włożyć do zamrażarki - w tym czasie umyć, obrać i pokroić na cząstki a później ok. 5 dużych kwaskowatych jabłek.
Ciasto podzielić na 6 części. 5 części zetrzeć na tarce o grubych oczkach wprost na formę do pieczenia i wylepić spód a następnie wysypać na spód jabłka i posypać cynamonem. Odłożoną część schować jeszcze na chwilę do zamrażarki.
Białka z cukrem ubić jak na bezę i równo rozsmarować na jabłkach. Pozostałą część ciasta wyjąć z zamrażalnika i zetrzeć na wierzch. Na koniec można posypać płatkami migdałowymi. Piec ok. 45-50minut w 180*C. 

Podawać jeszcze ciepłe z gałką lodów waniliowych (koniecznie!) :)

-->

niedziela, 10 sierpnia 2014

Płytki kuchenne domowym sposobem. Jak to się je... cz.II


Poniżej II część poradnika jak się robi swoje płytki:)



Ok. Wyklejamy płytki. I co dalej?

sobota, 9 sierpnia 2014

Jak sie nie ma...

_ Specjalnie dla Gosi:)_

aż mi aparat zaparowało ;)

Misz masz ryżowy :)
 
Składniki, czyli coś co masz pod ręką, na przykład:
- kalafior wielkości męskiej pięści (reszta poszła wcześniej do zupy)
- Garść groszku cukrowego (bo akurat rośnie w ogródku)
- 1 filet z kurczaka
- mała garść suszonych grzybów (suszone w ilościach hurtowych zeszłej jesieni)
- ryż jaśminowy (nowe, pyszne odkrycie!)
- pęczek babki pierzastej (TAK! BABKI!:)))) kupiłam kiedyś sadzonkę i rośnie pyszna!;)
- 100 ml śmietany 30%
- ulubione przyprawy w stylu: szałwia, pietruszka, cząber, czosnek

Nastawić wodę na ryż, gdy się będzie gotowała, posolić, wrzucić ryż i rozdrobniony kalafior. Suszone grzyby rozdrobnić, wrzucić do miseczki i zalać wrzącą wodą.
W tym czasie rozgrzać patelnię, dodać łyżkę oliwy i wrzucić na patelnię
pokrojonego kurczaka i mocno go zrumienić, następnie wrzucić posiekaną babkę i groszek, chwilę smażyć a potem to już wlać grzybki, pogotować chwilę, dodać  śmietanę i przyprawy, podgotować aż sos trochę zgęstnieje.
Jak się ryż ugotuje, odcedzić i wrzucić do sosu, wymieszać i podawać. Wszystko!:)  
-->

czwartek, 10 lipca 2014

To tu - to tam

Jakimś przypadkiem trafiłam ostatnio jako wychowawca kolonijny do pięknego miejsca - Klubu Jeździeckiego Huzar. To, czego się nauczyłam na prawdę poprawiło moje zdolności pedagogiczne;) Szybka ocena i działanie w trudnych sytuacjach, konsekwencja, organizacja zajęć i kontakt z dzieciakami zdecydowanie się polepszyły. Prócz tego, polecam się teraz na zajęcia z indiańską przygodą:) No i dziwnym trafem wylądowałam w siodle na Baltazarze. Niesamowite jak bardzo czuć każdy ruch konia, jego każdy ruch ciała i kopyt mimo, że siedzi się w pod grubą warstwą czapraka i siodła. Polecam każdemu! I zabrać swoją pociechę do Huzara i uczyć się jeździć samemu:) Znakomita kadra instruktorska z Małgosią i Natalią oraz jedyna w swoim rodzaju Ksenia Samsel nauczą każdego jeździć:)

Moje pierwsze kroki z Baltazarem i Natalią - fot. Paulinka

A po przyjeździe dostałam jeszcze taki list:
Autor - Domi - lat 4 :)))))))))

NOOO!!! :D

-->

czwartek, 12 czerwca 2014

Na ścianie

Szkoda, że na zdjęciach nie wychodzi coś czasem jak na żywo. Ale cóż. Bardzo pracowity tydzień został (chyba) zakończony. Nogi i plecy bolą, ale co tam, bo mój "fresk" w Urzędzie Miejskim w Miasteczku Śląskim skończony, a zleceniodawcy chyba zadowoleni.
Teraz odliczamy niecierpliwie czas do industriady!:)


-->

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Uczę się!

Nie pamiętam tak intensywnego czasu, że nie mam chwili dla siebie. A to dlatego, że uczę się:
 - jak zrobić zupę paprykową z resztek lodówkowych...
- co będzie pasowało do kurczaka Jerk...
- jak smakują szparagi z kluskami śląskimi i sosem holenderskim...
- czy kotlet jagnięcy marynowany w mięcie jest taki pyszny... I czy da się zrobić najbardziej chrupiące kartofelki świata...
- jak zrobić płytki domowym sposobem... i jak je później wyczyścić;)
- jak opanować niesforną wiklinę w celu uplecenia kosza na gąsior. I co zrobić by palce tak nie bolały?
I szczerze powiedziawszy wiele innych. Ale to już zupełnie inna historia.

sobota, 7 czerwca 2014

Uprzedzenie i duma!

Tak. Na samym początku mw słysząc o moim szalonym pomyśle zrobienia nam płytek do kuchni był bardzo uprzedzony. Więc ręczne wyrobienie 60 kg gliny plus władowanie tego potem do form zajęło mi samotnie sporo czasu. Lecz nareszcie nadszedł ten moment oglądania gotowego wyrobu i pojawiła się DUMA z posiadania tak pięknych rzeczy:) "No miałaś rację" - takie słowa lubię słuchać!:)

Na razie się pochwalę.
Później dodam post kończący serię płytki kuchenne domowym sposobem.


Więc wszem i wobec informuję jakichkolwiek zainteresowanych, że wreszcie po tylu miesiącach jestem w posiadaniu 231 pięknych płytek zrobionych własnoręcznie.



-->

piątek, 6 czerwca 2014

Z pierwszej potrzeby

A gdyby tak wpadł do Ciebie nagle smutny pochorobowy 4latek w czystych ciuchach nie do zbrudzenia a chciałbyś go rozweselić i odprężyć, a miałbyś pod ręką może niepotrzebną poszewkę na poduszkę (najlepiej w klauny;) to co byś zrobił? A no wystarczy w poszewce byś zrobił 3 dziury i fartuszek gotowy:) a potem to już tylko sama twórcza i baardzo skupiająca praca:) Koniecznie na trawie!



Btw. Jak zająć 4 letniemu dziecku czas?
Przede wszystkim:
- zrobić z nim tęczową meduzę
- dać mu pomalować i poodbijać ręce na podkładzie malarskim
- dać do wąchania płytki z raku;) (szalona ciocia!)
-->

sobota, 3 maja 2014

Victoria sponge cake

Dziś bardzo prosto. Tradycyjne ciasto wyspiarskie - szybko się robi i jest bardzo łatwe. W skrócie: maślany biszkopt przekładany dżemem i śmietaną. Ale jakoś dżem truskawkowo-rabarbarowy nie pasował. Zdecydowanie lepsze będą świeże truskawki. I chociaż wyglądem przypomina może ciasto zimowe, ale musiałam przetestować sposób ze serwetką. Wyszło ładnie więc serwetka się sprawdziła.
Do powtórzenia na przyszłość.

-->

czwartek, 1 maja 2014

Pierwszomajowa karkówka z suszonymi pomidorami i kurdybankiem!

W tym roku majówka będzie domowa. MW pooperacyjny, tylko leży a nie może siedzieć biedny. Dlatego postanowiłam zrobić namiastkę majówkowego obiadu - karkówkę! Ale że wszystko zielone, koniecznie musiałam nadziać ją czymś zielonym. Czyli moim odkryciem miesiąca czyli bluszczykiem kurdybankiem:)


W trakcie robienia tej karkówki dzwonił do mnie R! Gdy usłyszał z czym robię mięcho uśmiał się i nazwał czarownicą - może to i racja?;) Wyszło bardzo fajne - nie żylaste a miękkie i soczyste. Duży i mały mięsożerca potwierdzili!


Przepis poniżej ->

wtorek, 29 kwietnia 2014

Kurdybanek i już!

Weekend bardzo pracowity ale i przyjemny - moim nowym odkryciem ostatnimi czasy jest bluszczyk kurdybanek i buraczki. 
Bluszczyk w Polsce używany był tak samo jak pietruszka. Jednak kiedy pietruszka weszła - stała się modna i o bluszczyku zapomniano. A ja mam takie szczęście, że przy każdym praktycznie drzewku i płocie rośnie sobie taki kurdybanek (swoją drogą - fajna nazwa!).
W niedzielny poranek akurat było słońce i czas na to by zrobić świeże zapasy do suszenia.
W ogóle, czterolatka nie może wyjść z podziwu że zwykłą "trawę" można swobodnie jeść;)
Musiało powstać więc coś fajnego:) Powstały zatem dwa makarony: tagliatelle kurdybankowe i tagliatelle buraczkowe.


Wysuszone i czekające na test smakowy. Ale będzie - już wiem, że będą pysznie!


-->

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!


-->

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wiosna przyszła...

 bo Utopek wstał!

-->

środa, 9 kwietnia 2014

Płytki kuchenne domowym sposobem. Jak to się je... cz.I

Tak sobie teraz myślę, że żeby sobie płytki zrobić, to musi się chcieć:)  Ale ja uwielbiam wyzwania! I robić co:) A skoro mam mało "pracy pracy" trzeba czas ten jakoś wykorzystać. Jak by kto o tym myślał, żeby sobie zrobić, polecam przeczytać ten post - a może jednak sobie kupi gotowe;)

A! Podkreślam: nie jestem ceramikiem, ale wykorzystuję wiedzę przyjaciół ceramików (w zasadzie to jednej) no i robię własny reserach książkowo-internetowy oraz próbki. I jeszcze coś: nie mam pracowni ceramicznej a wszystkie sprzęty potrzebne do zrobienia płytek (wałek i deska drewniana, waga kuchenna, łyżka, nóż, stara doniczka itp.)

Myślę, że dam radę mieć już całkowicie gotowe płytki za jakiś miesiąc. Koty proszą o trzymanie kciuków!:)


Ok. Zaczynam!:)))) zainteresowanych zapraszam czytać dalej:

czwartek, 27 marca 2014

Stara ramka z siatką - na zdjęcia?

Jak czas pozwala, między lepieniem płytek, testowaniem przepisów a wyjazdami i zajęciami - mięzy tym wszystkim, co zajmuje najwięcej czasu - powstała ramka na którą już długo czekałam - żeby ją zrobić. I zrobiona została taka oto ze starej drewnianej ramki i resztek siatki ogrodzeniowej. Potem wystarczy postarzyć i przypiąć takerem siatkę. I już. Ramka na zdjęcia czy biżuterię gotowa:) Tadaun!


-->

poniedziałek, 10 marca 2014

Płytki robię!

Dokładnie. Nie oszalałam. Zapewniam. Robię sobie płytki do kuchni. Z jednego z najcudowniejszych materiałów plastycznych - z gliny:) Taki zamiar i mam nadzieję będą tak piękne jak sobie wyobrażam. Dlaczego robię ? A kupię gdzieś płytki RAKU które zmieniają kolor w zależności od oświetlenia? Nie. DLATEGO ROBIĘ!

pierwsza próbka:) Odcisk jeszcze słaby, co poprawiłam na kolejnej płytce
pierwsza prawidłowa płytka! Suszy się!

Na razie powstała forma i 30 pierwszych sztuk już się suszy:) Muszę odpoczywać, bo od wyciskania formy kciuk boli że hej! Ale nic to! Jak się zrobią to "się" będą!:)

-->

czwartek, 27 lutego 2014

Oda do krepla

Bardzo w tym roku chciałam zrobić zdjęcia tych krepli co napiekłam, ale zeżarli..
No nic. Udostępniam w najwspanialszy dzień w roku zatem piękny wierszyk;)

ODA DO KREPLA*

Łoj ty kreplu mój kochany,

tyś we fecie łokompany,
jo mom szmaka durś na Ciebie,
jak Cie wcinom to żech w niebie,
a twój filong z marmeladom,
na kolana przed nim padom,
możesz być popudrowany
a nojlepij lukrowany.
Jo i tak Cie kreplu zjym
we tyn czwortek to już wiym!


* - bardzo żałuję że nie wiem któż jest tego autorem, ale bardzo pozdrawiam!
-->

piątek, 21 lutego 2014

"Maluchowe" walentynki


Na weekend romantyczny wybraliśmy się do MałejCeramiki. Święto miłości i kochania więc fajnie w takim gronie spędzić ten komercyjny dzień:)
No i wiedziałam też że M od dawna myśli nad spełnieniem swojego marzenia, czyli nabycia ukochanego i już dziś kultowego malucha. No więc jaki był pomysł w tym roku na kartkę miłosną?:) A taki:

kartka "maluch" 126p ;)

W tym roku na nasze 10.lecie;) musiało byc to coś wyjątkowego. Pamiętam jak w jednej z anegdot ktoś opowiadał, że najlepszy prezent dla faceta to taki co się w jakiś sposób rusza, świeci czy wydaje różne dźwięki :) Ja od elektryczności nie jestem ale znam się trochę na konstrukcjach;) Trzeba było zrobić (kosztujący mnie ze 3 wieczory) "research". Długo nie myśląc, poszperałam w szafkach w poszukiwaniu moich starych numerów ABC techniki i Kalejdoskopu techniki. Sposoby znalazłam, ale i tak okazały się na mnie konstrukcyjnie nie do wykonania.. Później badanie internetowe nad mechanicznym poruszaniem się drewnianych zabawek, no i pomysł okazał się trafiony! Piwoszka, cyrkle, nożyk i farby poszły w ruch!:) Ucierpiał jedynie trzonek starego pędzla mamuśki ale się pogodziła z utratą jego 2 cm.
I tak właśnie powstała ruchoma kartka walentynkowa z Maluchem (ten kolor to mój ulubiony a propos:) i co? Podobała się!


"Maaaaluuuch!" 
"Z czego to zrobiłaś?! Z papieru?!!" 
"Ieee! To się RUSZA!!!!" 
"Ale JAAAAK?!" 
"Dla mnie?! NO co ty!"
"MOJA kartka, JA będę kręcił!"
"Nie TYKAĆ!"
No. ;)
Da się!:)

niedziela, 9 lutego 2014

Czary-gary

Zawsze lubiłam gotować. Dzięki temu nauczyłam się dama wielu przydatnych rzeczy. Dlaczego więc nie podzielić się tą wiedzą? Przypadek sprawił że już prawie pół roku prowadzę zajęcia kulinarne w Twórczej Chatce. Wspaniałą rzeczą w tych zajęciach widać jak dzieci się rozwijają. Na samym początku trochę nieporadnie - teraz nawet ciasta drożdżowe wyrastają jak grzyby po deszczu:) No i uczą się liczyć, poznają zasady chemiczne czy fizyczne, poznają jakie produkty należy kupować a jakie omijać. Uczą się jak rozbić jajko by osobno mieć żółtko i białko, po co jest proszek do pieczenia, z czego robi się ser, czy jak to jest że ciasto drożdżowe wyrasta:)






Ja mam satysfakcję, no i dziewczynom też się bardzo podoba - jestem pewna, że w przyszłości staną się znakomitymi kuchareczkami:)

-->