Jadłeś kiedyś frytki z dyni? Jeśli nie to koniecznie spróbuj! Koniecznie!!!
Możesz sobie wybrać: z piekarnika czy z oleju? Ja lubię tak i tak, ale uosobieniem doskonałej, dyniowej frytki jest ta smażona. Frytki są z zewnątrz chrupiące, w środku bardzo miękkie i słodkawe :) Wreszcie jakaś odmiana!
ALE. Tak, jest jedno. No może 2.
Pierwsze ALE. Dynia dyni nie równa. Wiesz, że z reguły im większa dynia tym więcej wody ma w miąższu? Nie polecam dyń "no name", chyba, że wypróbowane. Żeby zrobić dobre frytunie z dyni musisz mieć dynię o nierozpadającym, zwartym po upieczeniu miąższu. Polecam dostępną już w sklepach popularną Hokkaido. Z nowości mojego ogródka wypróbowana została już mała Futsu i "tykwowata" Pennsylvania Dutch Crookneck. W innym wypadku, gdy użyjemy "wodnistej" dyni z frytek wyjdzie ciapa. Btw. Ciebie też wkurza powszechny brak odmianowy warzyw i owoców w sklepie? "Dynia to dynia a nie hokkaido, hidemi, butternut.."
Futsu |
Drugie ALE - dotyczy smażenia. Nie wystarczy wrzucić dyni na olej i już. Frytki smaży się stopniowo. Na początku olej musi być bardzo nagrzany (oczywiście żeby nie dymił) a potem zmniejszamy gaz i dopiekamy. Tworzy się dzięki temu super chrupiąca skorupka i miękki, słodki, aksamitny środek. Mmm.. :)
A jak ci posmakują takie nowości, wypróbuj jeszcze frytki z marchewki i czipsy z buraka :)