Weekend bardzo pracowity ale i przyjemny - moim nowym odkryciem ostatnimi czasy jest bluszczyk kurdybanek i buraczki.
Bluszczyk w Polsce używany był tak samo jak pietruszka. Jednak kiedy pietruszka weszła - stała się modna i o bluszczyku zapomniano. A ja mam takie szczęście, że przy każdym praktycznie drzewku i płocie rośnie sobie taki kurdybanek (swoją drogą - fajna nazwa!).
W niedzielny poranek akurat było słońce i czas na to by zrobić świeże zapasy do suszenia.
W niedzielny poranek akurat było słońce i czas na to by zrobić świeże zapasy do suszenia.
W ogóle, czterolatka nie może wyjść z podziwu że zwykłą "trawę" można swobodnie jeść;)
Musiało powstać więc coś fajnego:) Powstały zatem dwa makarony: tagliatelle kurdybankowe i tagliatelle buraczkowe.
Wysuszone i czekające na test smakowy. Ale będzie - już wiem, że będą pysznie!
-->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz