Rok, który był chyba najbardziej przewrotnym rokiem w moim życiu.
Czas na podsumowanie.
Czas na podsumowanie.
* To rok fioletowych, czerwonych i bulwiastych
ziemniaków. Fioletowych frytek i fioletowych klusek:)) A wszystko dzięki
Agnieszce, która przysłała mi sadzeniaki paczką z Niemiec. To była
NIESPODZIANKA!
* To też rok bardzo ciężkiej pracy, nerwów i łez, częstego uczucia bezsilności, częstego poczucia braku siły, wiary i funduszy, które na szczęście odchodzą powoli zmieniając się w kilka już lat oczekiwany happy end...
* To nowe działania - czyli moje cudowne "twórcze podróże w czasie i przestrzeni" czy współpraca z MOKiem w Miasteczu Śląskim, Muzeum w Gliwicach i Tarnogórskim Centrum Kultury, dzięki którym wiem, że kocham moją pracę!
Przyznaję - od 3-4 miesięcy każdą wolną chwilę (i złotówkę) przeznaczałam na pracę w naszym domu. Ale kończy się już ten rok pierwszą w życiu (wreszcie!), szaloną wigilią "w stylu piknik" (jak to stwierdził mw) tylko we dwoje, w prawie ukończonym domu, wśród pudeł i pudełek, z piękną "niby choinką" z gałązek jodły, przy dźwiękach kolęd z dezelowanego radia, niewyprasowanym obrusem, gorączką, nie do końca skręconym stołem i pięknym w swej prostocie wieńcem świątecznym ubranym w pierniki (które udało mi się jakimś cudem zrobić), orzechy i suszone gruszki, zawieszonym na drzwiach, który ma być dla wszystkich zapowiedzią, że jeszcze parę chwil... i będzie mi potrzebny samochód by dojeżdżać do pracy ;)
Ostatnie dni tego niezwykłego roku spędzimy z "JużRodziną" MałąCeramiką, gdzie w ciągu kilku dni nacieszymy się swoim towarzystwem, oblejemy te wszystkie smutki poprzedniego roku i przywitamy nowy, tchnący nadzieją Nowy Rok:)
-->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz