poniedziałek, 14 października 2013

Małe przyjemności


W natłoku spraw i prac do załatwienia należy czasem znaleźć choć chwilę - tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności. I mi zdarza się właśnie taka chwila, z czego się bardzo cieszę! Tak, to też praca, ale robiona ze szczerym zapałem i poczuciem "odstresowania się".

Pierwsza chwila to - szafka na jajka - już druga - specjalnie na zamówienie!
Druga - na zamówienie - szafka na jaja :)

Druga chwila przyjemności to ravioli. Z nadzieniem orzechowo-dyniowym oraz mięsnym -  (pancetta* domowej roboty z pietruszką).



Trzecia to suszarka do makaronu! Tak! Zrobiłam sama! I jestem zadowolona. No, może nie tak bardzo, bo muszę to i owo poprawić w jej konstrukcji - ale przy pierwszej zawsze testuję - druga będzie lepsza. Nie jest robiona z mojego projektu, ale widziałam takie cuś na angielskich stronach. Na przykład Taką oto, kosztującą 15 Funtów - a konstrukcja sama w sobie bardzo fajna: gdy nie jest używana, można poskładać na płasko i zmieści się wszędzie:) I aktualnie czeka na test:) 
A tak w ogóle po co mi ona? Bo już od jakiegoś czasu - w zasadzie od kiedy dostałam cudowną maszynkę do makaronu - cudowna od cudownego ;) - robię domowy makaron. Od kilku miesięcy za każdym razem gdy jedliśmy makaron - był domowy. W czasie choroby siły brak - więc po długim czasie trzeba było kupić sklepowy. I co? Nie można porównywać - jednak smak - to smak! I prosty rachunek: świeży makaron gotuje się ok. 3 minut, suszony ale domowy - 6 minut a sklepowy? Minimum 12. I tak właśnie pojawiła się ta myśl: suszyć domowy makaron.



* - o niej innym razem.
-->