niedziela, 10 sierpnia 2014

Płytki kuchenne domowym sposobem. Jak to się je... cz.II


Poniżej II część poradnika jak się robi swoje płytki:)



Ok. Wyklejamy płytki. I co dalej?


Suszenie
Najlepiej suszy się płytki w formie na  kaloryferze;) A to dlatego, że ciepło ulatujące z kaloryfera ku górze ogrzewa formę od dołu i wilgoć odparowuje wraz z ciepłem.


Płytki układamy jedna na drugą i pierwsze godziny obracamy co jakiś czas.
 Najbezpieczniej będzie jeśli poleżą sobie ok. 2-3 tygodnie.

Szlifowanie
Całkowicie wyschnięte płytki można odrobinę przeszlifować - tzn. tylko spodnie krawędzie, bo gdy wyciągamy z formy, krawędzie są lekko zadarte.

I Wypał (na biskwit)
Czyli pierwszy wypał w temperaturze ok.800-1000*C. Nie mam pieca, ale można skorzystać z pomocy pracowni ceramicznej - wyładowanie pieca 120litrowego to koszt od 60-150zł. Mi się udało znaleźć pobliską pracownię i wypalić za 70zł. 150 zł to cena z kosmosu (trzeba od razu dokładnie podpytać!)

Szkliwienie
Można pędzlem, można pod ciśnieniem specjalnym coś ala "aerografem" i można maczać w dużej misie wypełnionej szkliwem i "chuchać" (ja tak zrobiłam - tusz się nadmuchałam! - potrzebne mocne płuca;). Kolor dopasowany musi być do potrzeb. Ja wybrałam białe raku.  Do poszkliwienia 220 płytek formatu 10x10 cm wyszło ok. 2kg szkliwa, ale polecam zakupić troszkę więcej.
 
II Wypał
Do wyboru - w piecu elektrycznym i w Raku.
* pierwsza opcja - w elektrycznym - zalety : bezpiecznie, raczej nic się nie wygnie, nie pęknie i wiemy jak dokładnie wyjdzie przewidywalne, tak jak na wzorniku i każda płytka taka sama
* opcja druga:RAKU! Tu zawsze coś może popękać,  szkliwo może się miejscami zagotować (wyjdą bąble), płytka może się wygiąć, zmienić tajemniczo rozmiar (np. skurczyć się), widoczne są różne spękania, czarne kropeczki, ALE: każda płytka się różni! Dla mnie to bardzo wielki plus bo gdy połączy się je we wspólny "obraz" wychodzi przepiękny światłocień i to już wtedy nie są zwykłe płytki na ścianie. Przypominają mi rysunek a co za tym idzie, trochę sztukę a nie zwykły przedmiot użytkowy (takie moje zdanie) ;)

Mam ukochaną MałąCeramikę, która wspierała mnie w moim szalonym pomyśle zrobienia tych płytek. I użyczyła mi pieca do Raku. I swego doświadczenia. I siebie ;)
Dzięki temu

Mycie
Po wypale w piecu elektrycznym płytki wyciągamy wystygłe z komory i możemy montować na ścianie. Po raku: świeże, wystygłe płytki raku pachną jak kiełbaski z ogniska i są zadymione. Trzeba je wyszorować w mleczku do czyszczenia a później w płynie do naczyń żeby usunąć pozostałości mleczka.

myte i nie myte
SUMUJĄC:
- Materiały:
60 kg białej gliny z szamotem- (miałam za darmo)
2 kg talku - 5zł
2 kg szkliwa do raku - 106zł
wypał w piecu elektrycznym - 80zł
2 butle z gazem - 80zł
0,5 litra wódki żytniej - 20 zł (do oblewania płytek;D ) - KONIECZNE ;)

I to by było na tyle. Teraz czekają nasze cudowne płytki na położenie!

-->

2 komentarze:

  1. zakochałam się w płytki, wielkie gratulacje!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je kocham! ;) I z powodu wysiłku i z powodu piękna.. Dzięki wielkie!:)) Pozdrawiam!:)

      Usuń