środa, 4 kwietnia 2012

Miasteczkowskie bery

Czas ucieka. Do czerwca zostało już mało czasu a im bliżej obrony i oddania dyplomu tym większy stres. Na szczęście dziś praca nad dyplomem posunęła się do przodu. Grafika warsztatowa wymaga wiele  cierpliwości, wysiłku i pracy, ale jest dzięki temu zgodna z ideą i nazwą bloga: "koty do roboty"! Na razie powstały odbitki próbne, ale już na szczęśie wiem, do czego zmierzam. Do niedawna dla dostępna dla oczu bardzo nielicznych - dziś publiczne pokazuję próbki. Cykl to bery i legendy dotyczące okolic mojego miejsca - Miasteczka Śląskiego - postacie które były fikcyjne lub rzeczywiście żyły a po śmierci tą legendą się stały.
 Na razie wycięte w linorycie są dwie piękne panie: Biała dama i Ryśki.

"Biała dama" - mieszkająca niegdyś willi (obecnie przedszkole w "Rubinie"), żona doktora nazwiskiem Rubin. Osamotniona śmiercią męża i córeczki oraz wyjazdem jej syna podobno straszyła ludzi zbliżających się do posiadłości. Dziś właśnie ona dorobiła się tła:)

"Ryśki" - o niej wiem bardzo niewiele. Jedyne informacje, jakie udało mi się zdobyć na jej temat, to to, że była podobna do strzygi, z tą różnicą, że nie krzywdziła a jedynie straszyła złych ludzi. Dodatkowo jako przysłowiowa wisienka na torcie - podobno obgryzały świeczki w kościele w Żyglinie.


Będzie jeszcze Gerlach, Szarlej i Utopek. Ale to w późniejszym terminie - mam nadzieję - czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy dlatego proszę trzymać kciuki!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz